niedziela, 29 września 2013

Wyprzedaż garażowa


Moje miłe,
w Rzeszowie w końcu ruszyło coś w tym temacie, jeden z wielu Klubów wpadł na pomysł, aby organizować akcje tzw. garażówki u siebie w niedzielę. Po raz pierwszy była taka akcja kilka miesięcy temu,  jednak ze względu na słabą reklamę sprzedających było więcej, jak kupujących. 
Nie mniej jednak atmosfera wspaniała. Byłam widziałam (jako sprzedająca). Akcja mało udana...... 
Jednak miałam nadzieję, że ponowią próbę i tak się stało. W tą niedzielę odbyła się ponownie. 
Tym razem było dużo, dużo więcej potencjalnych kupujących i o to chodzi. Ciekawostką jest to, 
że po wcześniejszej rezerwacji sprzedający mogą wystawiać się za przysłowiowy poczęstunek. 
Chcesz się wystawić, zrób coś dobrego i do roboty.
Zrobiłam kilka fotek...











Rogaliki drożdżowe z dżemem



Zapraszam na kawkę, a do kawki musi być coś słodkiego, dzisiaj podaję rogaliki drożdżowe z dżemem ze śliwek węgierek.





Przepis na dużą porcję - 4 blachy.

Składniki:
6 szklanek mąki tortowej (chociaż ja daję pełnoziarnistą pszenną)
8 dag drożdży
1,5 szklanki mleka
6 żółtek
6 łyżek cukru pudru
2/3 kostki masła lub margaryny
szczypta soli

Wykonanie:
Do ciepłego mleka dodaję drożdże, 2 łyżki cukru pudru i 2 łyżki mąki. Mieszam i pozostawiam w ciepłym miejscu do wyrośnięcia. Jak zaczyn podwoi objętość, to przelewam do dużej miski, dodaję żółtka, pozostały cukier puder, sól, mąkę. Wyrabiamy ciasto, gdy składniki w miarę się połączą dodaję letni tłuszcz. Ciast wyrabiam, wyrabiam, aż jest gładkie, jednolite. Odstawiam do wyrośnięcia i czekam ok 60 minut. Następnie dzielę na 4 części, z każdego wałkuję cienki placek i kroję w trójkąty. Na każdy trójkąt nakładam łyżeczkę dżemu. Zawijam. Każdego rogalika, już na blaszce smaruję roztrzepanym białkiem.
Wstawiam do nagrzanego piekarnika do 160 stopni C. Piekę 20 min. Mają mieć złocisty kolor.
Smacznego:)
aga


piątek, 27 września 2013

Manekin krawiecki własnoręcznie zrobiony


Witam Kochane :)

Dzisiaj przedstawiam Wam Panią Manekin, która pojawiła się u nas w domu parę lat temu, jednak nie znalazła zastosowania i wylądowała na strychu.  Kilka dni temu natknęłam się na nią przypadkiem i pomyślałam, że po przeróbkach może być ładną ozdobą w pokoju córy.
Postanowiłam ją okleić, motywem przewodnim były zdjęcia obrazów malarzy, których córa najbardziej lubi. W tym celu wykorzystałam podręcznik do plastyki z II klasy gimnazjum. Po nałożeniu wszystkich warstw, manekin został polakierowany lakierem, tak, aby zabezpieczyć całość. Noga manekina została oczywiście pomalowana na biało.
Zapraszam;)

















czwartek, 26 września 2013

Zapraszam do obserwowania!





Dziewczyny serdecznie zapraszam do obserwowania moich poczynań  i komentowania.
Twórzmy razem tą stronę.
Pozdrawiam,
Aga

wtorek, 24 września 2013

Pieczeń rzymska z otrębami owsianymi





Dzisiaj w roli głównej - pieczeń rzymska.
Jest to szybkie i łatwe danie w przygotowaniu, a można je spożywać na różne sposoby, jako dodatek do obiadu na gorąco, na kanapkę lub urozmaicenie na tzw. półmisku wędlin. Od jakiegoś czasu zastępuję  - namoczoną suchą bułkę i tartą bułkę otrębami owsianymi. Według nas tak przygotowana pieczeń ma delikatniejszy smak i lepszą konsystencję. Dodatkowo jest zdrowsza.


Składniki:
1,5 - 2 kg łopatki wieprzowej
5-6 łyżek otrębów owsianych
2 jajka
1 duża cebula
2 łyżki oleju (używam ryżowego)
2 łyżki soli do peklowania
0,5 łyżeczki papryki mielonej 

Pozostałe przyprawy wedle uznania.


Przygotowanie:

Mięso dzień wcześniej nacieram solą do peklowania i odstawiam do lodówki. 
Mięso przez te kilka godzin zmięknie i nabierze pięknego różowego koloru. 
Następnie przepuszczam przez maszynkę razem z cebulą. dodaję pozostałe składniki i dokładnie  wyrabiam. Ponieważ piekę w naczyniu żaroodpornym, to dzielę na trzy części i układam je w nim obok siebie. Dno naczynia wcześniej wysypują otrębami.
Wstawiam do zimnego piekarnika, który nastawiam na temperaturę 200 stopni C, 
program góra - dół. Piekę ok. 1,5 godziny.

Smacznego:)

Z jesiennej łąki





Bukiety z żywych kwiatów bez względu na porę roku upiększają nasze wnętrza. Po raz kolejny przekonałam się, że nie muszą to być kwiaty z kwiaciarni czy też ogrodu. Te zebrane na dzikich łąkach są równie piękne, a do tego niezwykle urocze,  bo rzadko spotykane.
Zapraszam....








poniedziałek, 23 września 2013

Łóżko w nowej odsłonie




Wczorajsza sobota była dla mnie pracowitym dniem. Poranne słońce nastawiło mnie pozytywnie i dało energii.
Postanowiłam zabrać się za przywrócenie świetności i użyteczności łóżku, które służyło naszym przodkom jeszcze w XIX wieku.
Łóżko trafiło do naszego domu kilka miesięcy temu, ze strychu mojej teściowej. Od razu przypadło do gustu córce. Ustaliliśmy, że trafi do jej pokoju.
Na pierwszy rzut oka wydawało się, że przy jego odnowie nie będzie dużo pracy. Jednak okazało się, że w tamtych czasach ludzie statystycznie byli kilkanaście centymetrów mniejsi (niżsi, jak kto woli) od ludzi żyjących obecnie. Robili więc krótsze łóżka. Nasze w oryginale miało zaledwie 176 cm długości. Niby ok, dla osoby o wzroście 167 cm. Wyśpi się taki delikwent, ale pod jednym warunkiem, nie wyciągnie się wygodnie, podczas snu, ani po przebudzeniu.
Stanęliśmy przed dylematem odnowić i pozostawić oryginalną długość, czy w jakiś magiczny sposób je wydłużyć?
Po kilku dniach namysłu decyzja zapadła - wydłużyć, ale tak, by nie zniszczyć łóżka.

Postanowiliśmy przeciąć boczne deski na środku i do nich  na całości przykręcić  jedną deskę o żądanej długości, czyli 2 m. Deski zostały tak dobrane, aby i szerokość była identyczna, jak szerokość oryginalnych desek. Było ciężko, ale się udało.
Następnie poszczególne elementy łóżka  przeczyściłam papierem ściernym, miejsca ubytków drewna z racji lat uzupełniłam specjalną pastą do drewna (kiedyś podobnych past używano do naprawy okien drewnianych, taki popularny kit, tylko ulepszony). Ślady po kornikach potraktowałam specjalnym sprayem przeciw insektom, a następnie zalepiłam w/w opisaną pastą. Na drugi dzień wyrównałam wszystkie nierówności papierem ściernym. I w sobotę zabrałam się do malowania. Jak wyszło ocenicie sami?

Trochę czasu zajęła nam odnowa oryginalnego wkładu do łóżka, który jest sprężynowy. Był bardzo zardzewiały i brakowało mu kilku łańcuszków. Tutaj wykazał się mój M, przetarł sprężyny odrdzewiaczem, następnie pomalował wszystko taką specjalną farbą zwaną pospolicie srebrzanką (nazwa pospolita chyba pochodzi od jej koloru). Natomiast ubytki "załataliśmy" łańcuszkiem, znalezionym w naszej szopce gospodarczej.

Konstrukcję wkładu, w ramach odnowy i zabezpieczenia przed dalszym niszczeniem potraktowałam lakierem bezbarwnym.
Ale, ale tyle pisania, zobaczcie efekt i piszcie, czy rekonwalescencja denata się udała.

Całuski :)











sobota, 21 września 2013

Pożegnanie lata w moim ogrodzie


Witajcie,

dzisiaj u nas była  piękna słoneczna pogoda, więc wykorzystałam ostatnie chwile przed jesienią, by nacieszyć się moim skromnym ogrodem, za nim wejdzie w aurę jesienną. Widok skąpanych w słońcu kwiatów dodał mi pozytywnej energii na cały dzień. Wynikami mojej pracy podzielę się z Wami w następnych postach. Teraz zapraszam Was do ogrodu.....